O mnie

Jakub Drohomirecki

Co mnie ukształtowało

Dzieciństwo i dom rodzinny

1985 – 1995

Nie bez znaczenia było dla mnie wychowanie w rodzinie architektów i w artystycznym domu. Dziadek Stanisław Malessa (rocznik 1898) był urbanistą i wykładowcą na Politechnice Gdańskiej, współtworzył plany zagospodarowania przestrzennego powojennego Gdańska. Architektem był również jego syn Stanisław Raciborski szef pracowni architektonicznej w Szczecinie, w latach 80-tych przygotowywał plany urbanistyczne miast w Libii – do dzisiaj pamiętam jego barwne opowieści z pobytu w Afryce – niczym przygody Indiana Jones. Architektura wnętrz była natomiast domeną siostry mojego ojca Barbary Drohomireckiej. No i oczywiście sam ojciec – Adam Drohomirecki, który w 1989 roku był współzałożycielem Autorskiej Pracowni Architektonicznej KWADRAT – jednego z pierwszych prywatnych biur architektonicznych w Polsce.

Jakub Drohomirecki - Dzieciństwo i dom rodzinny

W pracowni ojca

1991 – 1996

Weekendy spędzane w pracowni to beztroski czas rysowania, „planowania” układu mieszkań, zabawa i obcowanie wśród projektów (rysunki na wielkich formatach, rulony papieru), zapach tuszu, druku, fascynacja różnymi przyborami kreślarskimi, krzywikami, szablonami architektonicznymi – to wszystko w jakiś podświadomy sposób mnie uformowało.

Podróże

1996 – 2004

Rodzinny rejs po Morzu Śródziemnym i prowadzenie dziennika pokładowego, poprzedzony pobytem w Zurychu, Mediolanie, Wenecji i Genui. Odkrywanie małych portów: Sardynia, Korsyka, Portofino, zakończone zwiedzaniem Rzymu – pierwszy kontakt z klasyczną architekturą południowej Europy. Jej postrzeganie było budowane już od podstaw, a potwierdziło się na etapie uczelni. Późniejsza wyprawa po Europie i półwyspie Iberyjskimi: Szwajcaria (Genewa), Francja (Lyon, Marsylia, Carcassonne), Andora – wyprawa w góry, Hiszpania (Barcelona, Saragossa, Madryt, San Sebastian, Bilbao), Portugalia (Lizbona, Porto) odkryła przede mną autentyczną architekturę. Chłonąłem ją bez żadnych ograniczeń. Było także wiele mniejszych eskapad w Alpy i styczność z architekturą ludową górskich wiosek, po drodze zaś zderzenie z majestatyczną Norymbergą, Monachium czy Wiedniem. Teraz wiem, że sposób w jaki dzisiaj patrzę na architekturę jest głęboko zakorzeniony w tych wyprawach.

Ważne decyzje

2004

Wybór studiów wbrew pozorom nie był oczywisty. Żeby zdawać na architekturę zdecydowałem się pół roku przed egzaminami. W dobie wchodzenia Polski do Unii Europejskiej i trochę na przekór rodzinnej tradycji chciałem studiować stosunki międzynarodowe lub socjologię. Jednak pod wpływem impulsu zapisałem się na rysunek i kursy przygotowawcze, które już same w sobie zaczęły mi sprawiać ogromną radość. Pamiętam jeszcze jak ku zdumieniu moich koleżanek i kolegów z fakultetu z historii w klasie licealnej w trakcie zajęć rysowałem setki pionowych linii – ćwicząc precyzję. Do dzisiaj oprócz technik komputerowych staram się rysować od ręki. Równolegle, żeby nie było za łatwo przygotowywałem się na wzornictwo przemysłowe – malując i tworząc kompozycje, co wynikało z mojej natury – stawiania sobie samemu coraz to większych wyzwań.

Studia

2008

Rok studiów spędzony w Escuela Técnica Superior de Arquitectura y Geodesia Alcalá de Henares
w Madrycie miał na mnie ogromny wpływ nie tylko dzięki możliwości obcowania na co dzień
z zabytkową architekturą. Ten czas dał mi także okazję do spojrzenia na projektowanie przez pryzmat kultury mauretańskiej i hiszpańskiej. Wydział architektury mieścił się w XV-wiecznym budynku – pierwotnie był to zakon Nuestra Señora del Carmen, kamienne grube mury nagrzane od słońca
i zapach cyprysów rosnących przed wejściem – to działo na zmysły i było na wskroś autentyczne. Przylegająca bezpośrednio do budynku nawa kościoła z XVII w. przekształcona została
w kilkupoziomową bibliotekę. Można było studiować książki o architekturze mając na wyciągniecie ręki kolebkowe sklepienie.

Pierwsza koncepcja ekologicznego budynku

2012-2013

Otwarcie własnej pracowni architektonicznej. Rodzi się we mnie idea budownictwa naturalnego i zrównoważonego skoncentrowanego na użytkowniku i na jego zdrowym funkcjonowaniu w budynku. Zaczyna nurtować mnie wpływ architektury na zachodzące zmiany klimatu. W tym samym czasie wyjeżdżam na największe targi budownictwa ekologicznego do Londynu, gdzie stykam się z koncepcją budowania z kostek słomy w nowoczesnym wydaniu. Uświadamia mi to, że jest możliwe połączenie tradycji i nowoczesności. Po powrocie powstaje koncepcja i prototyp modułowego budynku ze słomy.

Moment przełomowy

2014 - 2017

Współpraca z hiszpańskim architektem Guillermo Mijancos, projekt osiedla mieszkaniowego w Gdańsku na ponad 1000 mieszkań i 50 domów (70 000 pow. użytkowej) na terenie 13 hektarów, projekt wykonany wspólnie z Adamem Drohomireckim. Wraz z narodzinami syna i córki następuje we mnie przedefiniowanie dotychczasowych wartości i równolegle rodzi się poczucie misji wykonywanego zawodu i odpowiedzialności za zmiany zachodzące
w środowisku naturalnym. Z myślą o dzieciach rozpoczynam wraz z żoną remont zabytkowego domu na wsi, w którym spędzałem w dzieciństwie wakacje.

Oświecenie

2015 - 2019

Wyjazdy do Szwajcarii w ramach prowadzonych nadzorów nad budową. Mentalny powrót do wypraw z młodości. Codzienne obcowanie ze średniowieczną tkanką miasta. Czas spędzony wśród zabytkowych murów ugruntowuje moje postrzeganie architektury, doceniam jej szlachetności i ponadczasowość – teraz już wiem, że składa się ona z drobnych detali i naturalnych materiałów jak drewno czy kamień. Są nie do podrobienia i długowieczne. Dopiero po czasie udało mi się wyjaśnić skąd brał się we mnie zachwyt nad kilkusetletnim frezowanym kamiennym nadprożem okalającym okna kamienic – to autentyzm – materiału i wykonania. Miło tego doświadczać i to w takim nagromadzeniu na metrze kwadratowym.
W 2019 roku momentem przełomowym było uczestnictwo w wykładzie austriackiego architekta Dietmara Eberle. Jego przesłanie stało się iskrą zapalną, która wzmacnia moje postrzeganie architektury jako działalności ściśle związanej ze środowiskiem naturalnym i dążącej do projektowania budynków mądrych, zdrowych i minimalizujących negatywny wpływ na środowisko. Z całą mocą wraca moja wizja z 2013 roku odnośnie podejścia do projektowania skoncentrowanego na odbiorcy i ściśle powiązanego z kontekstem klimatycznym i kulturowym.

Dzisiaj

2020 - obecnie

To czas dojrzałości zawodowej i tworzenia marki własnej – Jakub Drohomirecki Autentyczna Architektura.
To sprecyzowanie i ugruntowanie przekonań co do sposobu projektowania i podejścia do procesu projektowego. Wdrożenie holistycznego procesu projektowania jako wielopłaszczyznowej współpracy i projektowania każdego elementu budynku i jego systemów jednocześnie z uwzględnieniem wpływu budynku na użytkownika i na środowisko naturalne. Opracowywania dokumentacji w oparciu o modelowanie informacji o budynku – BIM – Building Information Modeling (Revit). Jednoczesne projektowanie w trzech wymiarach pozwala na szersze spojrzenie na powstający budynek.

Historia marki - zobacz kalendarium

Obcowanie z przyrodą, bliskość natury w dużym stopniu wyznaczyły moje dzieciństwo. Wakacje bowiem spędzam na wsi, w domu położonym w bliskim sąsiedztwie gęstych lasów kryjących jeziora o czystej, krystalicznej wodzie. Bez trudu mogę rozrysować sylwetkę naszego wiejskiego, letniego domu zbudowanego na planie prostokąta, o spadzistym dachu, wpisującego się płynnie w krajobraz. Być może to było moje pierwsze doświadczenie harmonijnego połączenia natury z wytworem człowieka?

Zobacz kalendarium